Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dorei
Człowiek
Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Wto 21:08, 18 Sie 2009 Temat postu: "Nowe życie" by Dorei |
|
|
Ból. Wszechogarniający i rozrywający, silny i nieprzerwany. Nie przychodził falami, ale trwał w swoim apogeum, dotykając każdej części jej ciała. Dłonie, opuszki palców, stopy. Serce, wszystkie pojedyncze nerwy, nawet oczy. Czuła jak żywy ogień spala ją od środka. Błagała, by wreszcie skonać – by ogień wreszcie ją spalił i pozwolił odejść, ale on wciąż trwał. Wiła się z bólu, szarpała, a później bezwładnie leżała, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Krzyczała i zaciskała usta na przemian. Wrzask, który miał przynieść ulgę, stawał się kolejnym źródłem bólu. Mijały sekundy, a może i godziny – nie miała pojęcia. Ktoś do niej mówił, ktoś zaciskał na jej dłoni swoje palce, ale ona zatopiona w osobistej agonii, nie zwracała na to uwagi. Był ból i tylko ból. Umierała, była tego pewna, jednak nie potrafiła zrozumieć dlaczego wciąż cierpi. Jej ciało powinno dawno już zakończyć ziemski żywot, a dusza... Właśnie, co z duszą? Dopiero kiedy o niej pomyślała, uświadomiła sobie gorzką prawdę.
A więc... tak wygląda piekło? Wieczna kara za niegodne życie na ziemi? Wieczny ból, potępienie i niemożność zrobienia czegokolwiek? Wieczna agonia...
Zacisnęła mocno powieki i jej ciało w tej samej sekundzie opadło na twardy stół. Tak miało wyglądać jej istnienie. Zawieszona między nieświadomością a cierpieniem miała być czymś na kształt żywej istoty, która skazana jest tylko i wyłącznie na ból. Przed oczami zaczęło przewijać jej się całe życie. Wszystkie pogodnie uśmiechnięte do niej staruszki ze szpitala, roześmiane dzieci, życzliwi znajomi. A później zobaczyła swoją matkę: jak zawsze zimną i dystyngowaną. Uciekła od niej mając piętnaście lat, to prawda. Ale czy okropnym grzechem było odejść od ułożonego przez nią życiorysu, by działać w zgodzie z własnym sumieniem? Chciała pomagać ludziom – karmić głodnych, ubierać nagich, zmniejszać ból cierpiących i pocieszać samotnych. Ślub z wysoko postawionym politykiem; człowiekiem równie oziębłym co jej rodzicielka napawał ją strachem i odrzucał. Zgrzeszyła więc tak ciężko, by zostać zesłana do piekła?
Szanuj ojca swego i matkę swoją.
Powoli zaczynała widzieć wszystko w innym świetle – powoli akceptowała fakt, że nigdy nie zazna już spokoju. I mimo ogarniającego ją bólu, mimo cierpienia – nie żałowała. Wiedziała, że przeżyła swój czas najlepiej jak tylko mogła, a jeśli nawet było to złe, była gotowa płacić za to w nieskończoność. Szczęście, którego zaznała jako człowiek wynagradzało jej wszystko. Uśmiechnęła się na wspomnienie ludzi, którym miała okazję pomóc. Nagle jednak ich twarze rozmyły się, wysuwając na przód inne wspomnienie. Stała na klifie, szargana przez nocny wiatr. Założone na brzuchu dłonie przyciskały do niego materiał luźnej sukienki. Pamiętała jeszcze wyraźne zaokrąglenie, w którym budziło się do życia nowe istnienie. Czas jakby zaczął się cofać i znów była w tamtym ciemnym zaułku, pobita i okaleczona. Przerażona wołała o pomoc, jednak ta nie nadchodziła. Kiedy ktoś znalazł ją rano i zabrał do szpitala, była skrajnie wycięczona.
Nie zabijaj.
Utrata ukochanego dziecka pchnęła ją do popełnienia samobójstwa. Nie myślała wtedy o tym co robi, nie postrzegała tego jako zbrodnię. Ale zabijając samą siebie, popełniała morderstwo. Morderstwo, którego była sprawcą i ofiarą. Ale nawet tego nie potrafiła teraz żałować. Czuła, że wraz z tym nienarodzonym maleństwem uleciała z niej cała wola życia. I dokładnie w tej sekundzie, w której znów we wspomnieniach leciała z klifu, czując się niesamowicie wolną, zorientowała się, że ból zaczyna maleć. Stopniowo opuszczał każdy kawałek jej ciała, jakby zmierzając do serca. Skumulowany ogień wciąż palił, ale dawał też dziwną nadzieję, że za chwilę zniknie zupełnie.
Kiedy skupiła się znów na swoim ciele, usłyszała bijące serce. Niezwykle szybko, ale równo i rytmicznie, wybijało swoistą melodię. Ogień wzmógł się, a jej plecy mimowolnie wygięły w łuk. Ostatnie uderzenia serca były mocniejsze, dużo głośniejsze od poprzednich, a kiedy zupełnie ucichły, ból zniknął. Zaledwie sekundę później poczuła w okolicy nadgarstka czyjś ostrożny, delikatny dotyk. Otworzyła szybko oczy i poderwała się z miejsca – minęła może dziesiąta część sekundy, a ona już kucała w obronnej pozie pod przeciwną ścianą, dobre kilka metrów dalej.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię – powiedział mężczyzna cicho, chcąc ją uspokoić. Obserwowała dokładnie jego sylwetkę, jakby przygotowując na odparcie ataku, ale on nawet nie drgnął. Rozluźniony stał w drugim końcu pokoju, unosząc dłonie w poddańczym geście. – Nazywam się Carlisle, możesz mi zaufać – dodał. Dopiero teraz zauważyła, że ma piękny, melodyjny głos. Wyprostowała się, ale nie zrobiła choćby małego kroku w jego stronę. Posągowa, anielska twarz sprawiła, że nagle się uspokoiła. Czy ktoś tak cudowny mógł zrobić jej krzywdę? Ktoś taki nie mógł być człowiekiem, ale... aniołem. Tak, musiał być aniołem. Kolejna myśl dotarła do niej jak w zwolnionym tempie, choć wszystko analizowała i układała całość w nieludzko szybkim tempie. Kąciki jej ust delikatnie uniosły się do góry.
A więc trzeba przejść przez piekło, by dotrzeć do nieba...
Mężczyzna też się uśmiechnął. W ułamku sekundy za jego plecami pojawiła się druga osoba - wyraźnie młodszy chłopak o rdzawo rudych włosach i równie ciemnych oczach.
- To Edward, mój syn – wyjaśnił. Przedstawiony przez niego chłopak nawet nie drgnął, wpatrując się w nią równie uważnie, co ona w niego. W ich spojrzeniach było coś łagodnego, co powoli ale skutecznie ją uspokajało.
- Nie musisz się bać – powiedział nastolatek. – Wiemy, że jesteś zdezorientowana, przechodziliśmy przez dokładnie to samo – uzupełnił. Mówił spokojnie, melodyjnie, a głos miał równie piękny co jego ojciec. – Jeśli nam pozwolisz, wszystko ci wyjaśnimy.
- Edward, wszystko po kolei – upomniał go Carlisle i zrobił krok w jej stronę. Wydał jej się niezwykle powolny, jakby stopniowo chciał ją oswoić ze świadomością, że się do niej zbliża. Zupełnie absurdalne wydało jej się to, że wciąż zachowuje dystans i jest uważny, zupełnie tak, jakby stanowiła zagrożenie. Po chwili dzieląca ich odległość mierzyła zaledwie dwa, trzy metry. Jasnowłosy uśmiechnął się delikatnie. – Jak mogę się do ciebie zwracać? – zapytał miękko.
- Esme – odpowiedziała po sekundzie. – Nazywam się Esme...
A śmierć, choć oddzieliła ją od ludzkiego życia, dała jej nowe i sprawiła, że znów miała rodzinę... I choć prawie ich nie znała, choć w pewnym sensie nie znała też i samej siebie, poczuła, że teraz ma dla kogo żyć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dorei dnia Wto 21:11, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Exim_Hale
Zły Wampir
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 558
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 21:20, 18 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Fajne To ; )
Będzie Jeszcze Druga część?! Bo jak Tak to chętnie Przeczytam : P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kinia
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Grudziądz
|
Wysłany: Śro 13:02, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
podoba mi sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silene Nessie Cullen-Hale
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 5873
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 14:27, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jest świetne. Takie inne. Napiszesz więcej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorei
Człowiek
Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Śro 23:26, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, nigdy nie mówię nigdy, ale nie planowałam kontynuacji tego. Wpadło mi do głowy razem z weną, to usiadłam i napisałam. Mogłabym wymyślić część dalszą, ale wolę się zająć blogiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Cullen
Człowiek
Dołączył: 06 Sie 2009
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Śro 0:49, 09 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
To jest genialne... płakałam jak bóbr czytając...
Uwielbiam parę Esme i Carlisle:D Sama już długo pisze opowiadanie o Carlisle'u ale nie jest on w nim sparowany z Esme tylko z postacią wymyśloną przeze mnie.
Czytałam już różnie opowiadania o Doktorze Cullenie i zauważyłam, że każda autorka nazywa go Aniołem. A a myślałam, że tylko mi się tak kojarzy . Osobiście również go tak nazywam w moim opowiadaniu.
Masz bardzo piękny styl, piszesz zrozumiale i z głębią. Nie wychwyciłam błędów (nie znam się na tym). Chciałabym Cię prosić o to byś kontynuowała. Dzięki Tobie odważyłam się zamieścić moje opowiadanie na tym forum. Nie jest tak dobre jak Twoje ale mam nadzieję, że znajdziesz czas by je przeczytać.
Tytuł mojego opowiadania to " Zobaczyłam Słońce"
Weny!!;***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorei
Człowiek
Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Nie 0:24, 13 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Na pewno znajdę czas. Jak tylko trochę pozbieram swoje życie do kupy i będę mogła wreszcie z czystym sumieniem posiedzieć dłużej na kompie. A tymczasem jeśli chcę dodać odcinek na moim blogu z opowiadaniem, powinnam włączyć już Worda, a zabrać się za to jakoś nie mogę. Pomińmy. Cieszę się, że dzięki mnie się odważyłaś i wrzuciłaś na forum swoją twórczość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|