Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yoko
Człowiek
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 21:52, 17 Kwi 2009 Temat postu: śmierć |
|
|
Nie umiałam wydusić z siebie słowa.
-Halo? Jest pani tam?- odezwał się głos w słuchawce.
Oczywiście, że byłam. Nie mogłam tylko nic powiedzieć. Czy to był żart? Kiepski, ale żart? Lecz z drugiej strony, czemu ktoś tak poważny jak policjant miałby sobie robić jaja za mnie? Z niewinnej Belli Swan? No, tak właściwie nie całkiem niewinnej, bo byłam już wampirem. Groźnym, budzącym strach. Już samo przebywanie zwykłego śmiertelnika niedaleko mnie przywoływało gęsią skórkę. I to nie tylko ze względu na temperaturę mojego ciała. I moje nazwisko też się zmieniło. Brzmiało ono teraz Cullen. Trudno mi było się do tego przyzwyczaić.
W każdym razie, czymkolwiek bym nie była, nie powinno mi się robić takich żartów. Czy ten facet, którego głos w słuchawce raz po raz powtarzał "Halo?" nie wiedział, że naraża się na niebezpieczeństwo? Byle jaki szczegół mógł mnie wyprowadzić z równowagi. Nie mógł wiedzieć, bo to zesłałoby kłopoty, ale z tonu mego głosu, który dość niemiło wysyczał "Tak, już jestem" mógł wywnioskować, że nie jestem przyjaźnie nastawiona.
- Świetnie. Proszę więc łaskawie przyjechać na pogotowie i zobaczyć zwłoki.- powiedział to tak, jakby chciał rzec "Proszę przywlec tam swój tyłek".- Tylko proszę się pospieszyć, bo z takim tempem prędzej ulegną one rozkładowi.- dodał kąśliwie.
Rzuciłam słuchawką na widełki. Byłam zszokowana. Oparta placami o ścianę, zjechałam powoli na ziemię. Gdybym mogła, zaczęłabym płakać. Mój Charlie? Mój tata? Czułam się jak w jakimś koszmarze. "Uprzejmy" pan policjant wmawiał mi, że znaleźli w lesie zwłoki mężczyzny, który wyglądał jak Charlie. To było bez sensu. Po co mój ojciec miał się wybierać do lasu? Co z tego, że był policjantem, który od czasu wieści o grasującym niedźwiedziu miał czasem patrolować las? Była niedziela, patrolem miał zajmować się ktoś inny!
Poczułam na ramionach dotyk dłoni Edwarda.
-Bello, co ci jest? Stało się coś?- delikatnie mną potrząsnął. Wrócił z polowania, więc nic nie wiedział. Wyjaśniłam mu o co chodzi.
- Spokojnie, to nie znaczy, że to on. Zresztą, Carlisle by zadzwonił gdyby...
- Linia była cały czas zajęta.- przerwałam mu.- A komórkę mam wyłączoną.
- Nie martw się, pojedziemy tam i zobaczymy.
Tak. Pojedziemy. Muszę się przekonać, obudzić z koszmaru. Albo go wzmóc.
Kilka sekund później zaciskałam dłonie na kierownicy i zgrzytałam zębami. Edward nic nie mówił, za co byłam mu wdzięczna. Dojechaliśmy na miejsce w rekordowym czasie. Pobiegłam do wnętrza budynku nie zapominając o ludzkim tempie. Wydawało mi się, że minęły całe wieki zanim dopadłam drzwi.
- Dzień dobry.- dobry? To się miało jeszcze okazać. Podałam recepcjonistce dane osobowe i patrzyłam jak z obojętnym wzrokiem wystukuje coś na klawiaturze komputera.
- Sala 207, drugie piętro.
- Dziękuję.- rzuciłam pospiesznie i pognałam do podanej sali.
Zatrzymałam się przed drzwiami. Czy mogłam tam tak po prostu wejść? Wejść i usłyszeć oraz częściowo zobaczyć najgorszą wiadomość mego życia? Co jeśli to naprawdę on tam leży? Co jeśli to Charlie był tą osobą, która już nigdy miała nie otworzyć oczu?
Z rozmyślań wyrwał mnie głoś jakiegoś mężczyzny.
- Isabella Cullen?- spytał. Spojrzałam w jego stronę. Był doktorem. Przypominał mi kogoś.
- Tak.- odparłam.
- Zapraszam do środka.
Weszłam do białej sali. Pod ścianą stało łóżko, a na nim leżało ciało przykryte białym prześcieradłem. Pochylało się nad nim kilku lekarzy, którzy o czymś dyskutowali.
Ten, którego spotkałam na korytarzu brał się już za odsuwanie prześcieradła. Przymknęłam powieki. Czułam się jak przed egzekucją. Edward położył mi swą dłoń na ramieniu. Prawie o nim zapomniałam. Wypuściłam powoli powietrze i otworzyłam oczy, podeszłam do zwłok. Ujrzałam bladego mężczyznę z wąsami. Był ubrany służbowo, jak komendant policji, przy czym górę ubioru miał potarganą.
Ta twarz... To... to musiał być on. Nie dopuszczałam jednak do siebie tej myśli.
Przyłożyłam rękę do jego piersi. Nic się nie ruszało. Nie nastąpiło nawet jedno lekkie drgnięcie. Doktor zauważając to, pospieszył z wyjaśnieniem:
- Znaleźliśmy go dziś w południe, a tak dokładnie o 12:35. Zaalarmowani brakiem odzewu z jego strony od dłuższego czasu, poszliśmy go szukać. Leżał we wschodniej części lasu. Specjaliści uważają, że zaatakowało go jakieś zwierzę.
- Zwierzę.- powtórzyłam niemal bezgłośnie i przeniosłam palce dłoni na ranę na jego ramieniu.
- Nie wiemy jednak co to tak naprawdę było...
Czułam się, jakbym miała zemdleć. Było to oczywiście niemożliwe. Doktor coś jeszcze mówił, ale jego głos odbijał się echem w moich uszach, nie dochodził do mnie. Edward mnie objął i (w przeciwieństwie do mnie) grzecznie się żegnając wyprowadził na zewnątrz. Najwidoczniej długi monolog tego faceta dobiegł końca.
- Poprowadzę.- powiedział mój mąż przy aucie.
- Nie, dam radę.
Cała droga znów przebiegła w milczeniu. Gdy dojechaliśmy do domu, Edward wysiadł i podszedł otworzyć mi drzwi z mojej strony.
- Nie wysiadasz?- spytał.
- Nie.- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby, uparcie wgapiając się przez przednią szybę.
Westchnął.
- Tylko nie zrób niczego głupiego, dobrze?- zapytał z rezygnacją.
Pokiwałam tylko głową. Co on myślał, że skoczę z klifu? Że pojadę autem z zawrotną prędkością i spowoduję wypadek? Nie byłam już kruchym człowiekiem, więc śmierć nie przyszłaby mi tak łatwo.
Ponownie westchnął.
- Do zobaczenia.- zatrzasnął drzwi.
Chciałam pojechać gdzieś na jakieś odludzie. Gdzieś daleko od Forks i od rezerwatu La Push. Gdzies, gdzie mogłabym pobyć sama, ze swoimi myślami. Gdybym została w domu, pewnie do akcji wkroczyłby Jasper. A ja nie potrzebuję teraz kontroli moich emocji. Nie chcę czuć się jak marionetka. Jak Pinokio w rękach Dżeppett'a.
Godzinę później dalej siedziałam w aucie, tylko, że gdzieś sto pięćdziesiąt kilometrów od Forks. Brak żywej duszy. O to mi chodziło.
Ręce nadal zaciskałam na kierownicy. Według lekarzy Charliego zaatakowało zwierzę. Moim zdaniem, niekoniecznie. Blizna na ramieniu, byłą kształtu okręgu. Dokładnie takiego, jakiego ja miałam po ugryzieniu mnie przez Jamesa. O ile dobrze pamiętam...Rana była także lekko wypukła. Wiedziałam więc już, że w okolicy grasował wampir. Tylko co teraz zrobić? Zostawić to tak i czekać, aż przyjadą Volturi i się z nim rozprawię? Czy zrobić to samodzielnie?
Głowa opadła mi do przodu, naciskając na klakson. Rozległo się przeciągłe trąbienie. Słyszałam jak osiadłe na drzewach ptactwo zrywa się do lotu. Podniosłam głowę. Podjęłam już decyzję. Teraz pozostawało mi jedynie zawrócić do domu.
***
- Czyli, że szykuje się bitwa?- zapytał z ekscytacją w głosie Emmett i zatarł ręce.
- Nie, nie będziemy się narażać na takie niebezpieczeństwo.- powiedział Edward.
- On ma rację Emmett. Nie będziecie się narażać. Załatwię to sama.- poparłam.
- Bello, nie zgadzam się. Nie wiemy ile jest tych wampirów...
- Jeden.- odparłam szybko.
- Nie masz pewności.
- Charlie miał jedną bliznę.
- Co nie daje nam gwarancji na to, że wampir jest jeden.
-Gdyby było ich więcej, miałby kilka blizn.
- Niekoniecznie.
- Jestem teraz nowo narodzoną, więc dysponuję dużą siłą.
- Oni też są nowo narodzeni, bo przedtem ich nie było.
- Mogli przywędrować z daleka.- nieoczekiwanie przeszłam na liczbę mnogą.- Pamiętasz Jamesa, Victorię i Laurenta. Nie byli stąd.
Skrzywił się na to wspomnienie.
- Volturi się tym zajmą.
- Ale ja chcę się zemścić.
- Nigdzie nie pójdziesz.
- Muszę zapolować.- to było akurat prawdą. Gardło paliło mnie jak diabli, a pragnienie krwi rosło z każdą sekundą.
Westchnął.
- Pójdę z tobą.
- Nie potrzebuję niańki.
- Bello, zachowujesz się jak dziecko.
Jęknęłam tylko i puściłam się biegiem do lasu.
***
Gdy wracaliśmy byłam już nasycona. Mogłam się tylko rozglądać za drogą ucieczki. Patrzyłam głównie na wschód. Edward niczego nie zauważył, więc szybko skręciłam w bok. Dochodziły mnie różne zapachy. Skupiłam się na jednym. Gdzieś dwa kilometry dalej musiał być jakiś wampir. Czułam go.
Słyszałam jak Edward mnie goni. Bynajmniej się tym nie przejęłam, tylko przyspieszyłam. Chciał mnie już zatrzymać. Niepotrzebnie. Sama przystanęłam mimowolnie. Drogę zastąpiła mi jakąś postać. Mogłam ją wyminąć, ale wiedziałam że i tak mi się to nie uda. Była w kapturze. Widziałam tylko jej usta. Sylwetka kogoś mi przypominała... No jasne!
- Znów się spotykamy, Bello.- powiedziała Jane.- Tylko, że teraz jesteś w innej postaci. Widzę, że rodzina Cullenów zastosowała się do poleceń. Słyszałam, że twój tata został zabity. Składam kondolencje.- mówiła powoli.
- Tak, został zabity, przez to coś tam- wskazałam kierunek głową.- a ja nie mogę nic zrobić!
- To dlatego tak pędziłaś. Nie martw się, wszystkim się zajmiemy. I dobrze, że nie ma z wami Carlisle'a, bo znów by się przeciwstawiał.
- Nie sądzę, aby w tym przypadku miał coś przeciw.- wtrącił Edward.
- Cudownie.- podniósł się jej kącik ust.- A teraz wybaczcie, muszę iść sprawić nowo narodzonemu ból.- odwróciła się i odeszła tonąc we mgle.
Edward otoczył mnie ramieniem i poszliśmy w stronę domu. Patrzyłam jeszcze błędnie wzrokiem za Jane, ale i tak już nie mogłam jej dostrzec.
***
Tak już jest, że niektórzy odchodzą, po to, by zrobić miejsce komuś innemu. Widocznie Bóg chciał, aby Charlie dołączył już do grona zmarłych. Pogodziłam się już z tym. Na każdego człowieka w końcu przyjdzie kolej. Mój tata był młody i zmarł w torturach, męczarniach. Lecz coś musiało sprawić, że akurat tego felernego niedzielnego południa znalazł się tam, we wschodniej części lasu. Niestety, nie jest nam dane znać dnia i godziny naszej śmierci.
Wiem, że Charlie wiedział, że go kocham i szanuję. Dlatego nie obwiniam się za to, że nie spędzałam z nim więcej czasu i za mało razy powiedziałam "Kocham cię". Wiem też, że w dalszym ciągu jest przy mnie i nade mną czuwa.Będzie mnie obserwował i choć nie pochwalałby wszystkich mych decyzji, to zawsze będzie mnie kochał. Czy żywy, czy jako duch.
Teraz pozostaje mi tylko cieszyć się życiem- jeśli tak to mogę nazwać- i modlić się o duszę mojego taty. Komendanta policji, Charliego Swan.
______________________
Wiem, dłuuugie. Zrozumiem jak nie przeczytacie. Mnie też by się nie chciało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Silene Nessie Cullen-Hale
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 5873
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 21:58, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Wooooooow! Ty będziesz pisarką! Nie. Ty już nią jesteś!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Josette
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 4582
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opole.
|
Wysłany: Pią 22:04, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
osz cholera... słów mi zabrakło. Genialne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko
Człowiek
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:15, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bez przesady... *rumieni się* Moim zdaniem to jest takie... przeciętne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silene Nessie Cullen-Hale
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 5873
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:16, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ale twoje zdanie jest ZUE!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Josette
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 4582
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opole.
|
Wysłany: Pią 22:22, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Zue, bardzo Zue!
nie mozesz tak myśleć! Zrozumiano?! chce więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko
Człowiek
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:24, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Co do bycia pisarką... Mam inne plany na przyszłość Nie umiałabym nawet napisać porządnie stu stron. Pomysły by się wyczerpały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Josette
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 4582
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opole.
|
Wysłany: Pią 22:32, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
potrafiłabyś, jestem pewna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Freya
Moderator
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:41, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
świetnie prowadzisz wątki. po pisarsku. i mnie nie przekonuj, ze to przeciętne. jestem uparta. nie zmieniam zdania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victoria
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 3614
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Miasto Doznań
|
Wysłany: Pią 22:44, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Super^^ jak mówiłam to i Ucieczka są fenomenalne:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vampirek
Cullen
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Oborniki
|
Wysłany: Pią 22:49, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
O.........A...A...Ooo.... Łaa....łł....aaa
czyt. masz talent!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko
Człowiek
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:56, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Kurcze.... Tak się dziwnie czuję czytając to wszystko. Spodziewałam się ostrej krytyki. Przeliczyłam się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silene Nessie Cullen-Hale
Cullen
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 5873
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 17:16, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
A no przeliczyłaś się. I to bardzo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|